Około 14 procent dorosłych obywateli Stanów Zjednoczonych (nawet jeśli znałoby język polski) nie jest w stanie przeczytać tego tekstu. Są oni bowiem analfabetami.
Statystyki amerykańskiego Departamentu Edukacji pokazują, iż 32 miliony pełnoletnich mieszkańców USA nie posiada podstawowych umiejętności w tym zakresie. Nie potrafią nawet przeczytać tytułu gazety czy składu produktów żywnościowych.
„Ponad milion osób straciło pracę w 2008 roku, a liczba niemogących znaleźć zatrudnienia jest najwyższa od 16 lat” – mówi David C. Harvey, szef organizacji ProLiteracy. „Znaczna liczba bezrobotnych to osoby słabo wykształcone, na co dzień z trudem borykające się z czytaniem, pisaniem i prostymi rachunkami matematycznymi. Władza chce stymulować tworzenie nowych miejsc pracy, lecz by przyszli pracownicy mogli z tego skorzystać, muszą umieć czytać przynajmniej na podstawowym poziomie”.
Osobne badania pokazały, że najgorzej wypadają miasta Minneapolis i Seattle.
ProLiteracy (organizacja, która promuje programy na rzecz zwalczania analfabetyzmu) szacuje, iż problem ten kosztuje Stany Zjednoczone ponad 60 miliardów dolarów rocznie. Straty wynikają ze spadku produktywności oraz związane są z problemami zdrowia i bezpieczeństwa. Brak funduszy na poziomie federalnym, stanowym i lokalnym sprawia, że 90 procent potrzebujących nie może otrzymać pomocy, twierdzi organizacja.
ProLiteracy szacuje również, że:
- 63 procent osadzonych w zakładach karnych nie potrafi czytać,
- 774 miliony ludzi na całym świecie jest analfabetami,
- 2/3 analfabetów to kobiety.
Organizacja zwróciła uwagę, że jeśli rodzice nie umieją czytać, to wiele wskazuje na to, że dzieci również będą miały z tym problem.
Wyniki zostały opracowane w oparciu o dane z 2003 roku.