Dziewczyno, nie masz dobrego orgazmu? Może twój chłopak za mało zarabia?

0
398

Brytyjscy psychologowie ewolucyjni, prowadząc badania nad reprezentatywnymi grupami heteroseksualnych kobiet z Europy i Azji, zdołali wykazać, że istnieje bezpośrednia zależność pomiędzy poziomem rozkoszy odczuwanej przez nie w trakcie seksu, a zamożnością ich partnerów.

Dr Thomas Pollet z Uniwersytetu w Newcastle powiedział: “Częstotliwość orgazmów u kobiet rośnie wraz z dochodem ich partnerów”. Przyczyną takiego stanu rzeczy ma być ewolucyjnie wypracowany mechanizm, który pozwala samicom naczelnych oceniać jakość samców.

Celem badań Polleta i jego współpracownika, profesora Daniela Nettle, było zbadanie fenomenu kobiecego orgazmu – dziwnej funkcji, która nie ma wyraźnych ewolucyjnych zastosowań. Kobiety są w stanie zajść w ciążę bez względu na to, jaki poziom przyjemności przy tym odczuwają. Kobiecy orgazm, w przeciwieństwie do męskiego, nie służy zatem żadnym celom reprodukcyjnym.

Jednak zgromadzone przez brytyjskich badaczy dane pokazują, że pojawienie się u naszych pramatek zdolności do przeżywania orgazmu jest ewolucyjną adaptacją, która prowadzi kobiety do wynajdywania i zachowywania najlepszych mężczyzn. Te kontrowersyjne dla wielu wyniki zostały opracowane na podstawie badań przeprowadzonych przez ośrodki medyczne w Chinach, Niemczech i Austrii.

Spośród 1534 kobiet, których szczegółowe dane o życiu seksualnych trafiły do badaczy, 121 miało w czasie seksu orgazmy “zawsze”, 408 “często”, 762 “czasami” zaś 243 “rzadko lub nigdy”. Rozkład ten w pełni pokrywał się z rozkładem zamożności partnerów seksualnych tych kobiet.

Po co komu kobiecy orgazm?

Uzyskane wyniki zmuszają jednak do zapytania: o co chodzi z kobiecym orgazmem? Dlaczego posiadanie częstszych orgazmów, jak sugerują opowiadania erotyczne, miałoby pomóc kobiecie w rozpowszechnieniu swoich genów?

Odpowiedź na to ma teksański psycholog, David Buss, który zajął się tą kwestią w swojej książce pt. Evolution of Desire (Ewolucja pożądania). Stwierdził on, że “orgazmy u kobiet służą emocjonalnemu wiązaniu się z mężczyzną o wysokiej jakości, a jednocześnie dają takiemu mężczyźnie sygnał, że jego partnerka jest seksualnie nasycona i nie będzie szukać seksu z innym mężczyzną“. Jest to forma pokazania: “patrz, jestem lojalna wobec Ciebie, zatem powinieneś inwestować we mnie i w moje dzieci”.

Ta interpretacja jest poparta przez wyniki innych, równie kontrowersyjnych badań. Anthony Little, psycholog z Uniwersytetu w Stirling, który poświęcił się badaniu kwestii seksualnej atrakcyjności, odkrył, że to, jaki typ mężczyzn budzi pożądanie u kobiety, zmienia się w zależności od fazy jej cyklu miesięcznego.

Specjalista wyjaśnił: “Gdy kobieta nie jest płodna, pragnie mężczyzn o bardziej kobiecych cechach. Jednak gdy osiąga szczyt swojej płodności, rozgląda się za bardzo samczymi mężczyznami, typu graczy w rugby”. Normalnie kobiety wolą delikatniejszych mężczyzn, istnieje bowiem większe prawdopodobieństwo, że będą oni dbać o relacje i inwestować w potomstwo, jednak przez tydzień każdego miesiąca, gdy kobietę najłatwiej zapłodnić, włącza się u niej program poszukiwania samca z najlepszymi genami – dziś to oznacza przede wszystkim mężczyznę o odpowiednio grubym portfelu. Jednak trudno jest takich mężczyzn utrzymać, dlatego gdy fala płodności opada, kobieta z powrotem wraca do swojego delikatniejszego, stałego partnera, często próbując go wciągnąć w wychowywanie jej potomka.

W miłości jak na wojnie:  wszystkie chwyty dozwolone

Mężczyźni nie są jednak bezbronni w tej walce – nauczyli się bowiem podświadomie wykrywać, kiedy kobieta jest płodna. Przeprowadzone na striptizerkach z nocnych klubów badania wykazały, że mężczyźni dają płodnym tancerkom znacznie wyższe napiwki, niż tym które akurat menstruują. Kobiety zdradzają się zmianą zapachu i kształtu ciała oraz odmiennym zachowaniem – wszystko to jest wychwytywane przez mężczyzn.

Czy to oznacza, że mężczyźni i kobiety są bezlitosnymi graczami w walce o przetrwanie genów? Ian Penton-Voak odradza takie interpretacje. Uważa on, że nie ma sensu narzucać kwestii moralnych na zjawiska naturalne – w ewolucji nie ma na nie miejsca. Karol Darwin, wyjaśniając zagadkę płciowości, zauważył, że własności osobnicze ewoluowały i rozpowszechniały się w populacjach tylko w zależności od tego, jak polepszały naszą szansę na rozmnożenie się. Zawsze słabsze samce były skazywane na stanie się ewolucyjnymi ślepymi uliczkami, podczas gdy ich lepsi rywale przekazywali swoje geny w przyszłość. Mechanizmy wypracowane przez miliony lat ewolucji znalazły swoje odbicie w tysiącach lat rozwoju ludzkiej obyczajowości.

Jednak badacze ostrzegają kobiety, które chciałyby się kierować tylko częstotliwością orgazmów w doborze partnera: choć bogaci mężczyźni dadzą im więcej rozkoszy, nie dadzą im więcej szczęścia. Nie ma żadnych dowodów, że kobiety mające więcej orgazmów były w jakikolwiek sposób szczęśliwsze.

Meredith Small, antropolog z Cornell University w Nowym Jorku, powiedziała, że to też pokazuje jednak spryt ewolucji. Wyjaśniła: “Nawet jeśli bogaty mężczyzna jest fatalny pod każdym innym względem, to orgazmy z nim pozwalają kobiecie wmówić sobie, że jest z nim szczęśliwa – i trzymać się go dalej”.

Wyniki badań ciekawie podsumowała pewna londyńska, 27-letnia prawniczka, Cassie. “Oczywiście – o wiele lepiej sypiać z facetami, którzy mają dużo pieniędzy. Każda dziewczyna, która twierdzi inaczej, kłamie. Bogaci są potężni, pewni siebie, charyzmatyczni. Wiedzą, czego chcą i jak to dostać. To się przekłada na bycie wspaniałym kochankiem”.